Jest
nowy dzień. Światło słoneczne przebija się przez okna i razi mnie. Budzę się. Czuje
ból w karku. Krzywo spałam. Znowu. Wstaję, ubieram się i zjadam szybkie
śniadanie.
- Jak
się spało, światełku? – odzywa się Sayanna. Wskakuję mi na ramię i patrzy się jak rozczesuję różowe loki.
- Znów
miałam ten sam sen. Że ich wszystkich zabiłam – odpowiadam. Sayanna milczy. Po
chwili pyta:
-
Wyjdziesz dzisiaj na arenę?
-
Zobaczę. Chciałabym.
Odkładam
szczotkę i sięgam po płaszcz.
- Na
pewno idę do Bakugan City. Chcę się jeszcze raz z nim zobaczyć. Muszę.
Gotowa
wychodzę z domu. Do Bakugan City mam blisko więc idę tam pieszo. Jest straszny
upał. Sen, który mi się śnił był okropny. Już któryś raz śniło mi się, że
zabiłam wszystkich młodych wojowników. Nie to, że mam jakąś taką wewnętrzną
potrzebę. Że moja podświadomość pragnie ich zabić. Ja chcę tylko zabłysnąć.
Pokonać ich w uczciwej walce i nic więcej. Nie chcę nikogo zabijać, więc czemu
mam takie koszmary?
Docieram
na miejsce. Jak zwykle jest tłum ludzi. Nigdzie nie dostrzegam nikogo z młodych
wojowników.
-
Jesteśmy na miejscu. Co więc masz zamiar zrobić? – pyta Sayanna.
-
Wyzwać któregoś z młodych wojowników.
- Kogo?
- Hm. –
Zastanawiam się. – Mam ochotę na Shuna. Tak. Od niego zacznę. Jego pierwszego
pokonam i wzbiję się na pierwsze miejsce w rankingu.
Podchodzę
do budki rejestracyjnej i podaje swoje dane osobowe. Pani w budce jest
blondynką o zielonych oczach. Szybko mnie zapisuje w sieci uczestników.
- Proszę
mi wyznaczyć walkę z Shunem Kazami.
- Emm,
nie mogę – odpowiada blondynka.
- Jak
to? Proszę mi wyznaczyć walkę z Shunem Kazami. Na dzisiaj! – nalegam. Jak ona
śmie mi odmawiać?
-
Proszę pani, dopiero się pani zarejestrowała do naszej sieci. Jest pani nową
uczestniczką, a więc jest pani na samym końcu w rankingu. Regulamin zabrania
ustawiania walk między tak nowymi graczami, a graczami, który są w top pięć,
jak np. Shun Kazami. Mogę pani ustawić walkę z graczem, który jest maksymalnie
o pięć miejsc wyżej od pani. O, np. gracz Patric Growle, wojownik Aquosa. Na
dzisiaj, za godzinę.
Że z
kim? Pierwszy raz słyszę to nazwisko. To jakiś absurd. Nie zabłysnę pokonując
jakiegoś słabiaka. Durne zasady.
- Nie
dziękuję! – mówię jej i odchodzę. – Głupia jakaś – szepczę do Sayanny.
- Co
masz zamiar teraz zrobić?
-
Poczekam na niego. Pokonanie tych wszystkich wojowników z rankingu zajęło by mi
lata. Przecież jest nas tysiące. Nie pozostaje mi nic innego, jak po prostu
poczekać, aż Shun zjawi się w Bakugan City.
-
Hikari, widzisz to miejsce? Jest ogromne! Nawet jeśli zjawi się za dziesięć
minut, to nie wiadomo gdzie będzie. Zobacz ile tu ludzi jest.
-
Widzę, Sayanno. Widzę – odpowiadam.
Siadam
na ławeczce. Obok mnie siedzą jacyś nieznani mi gracze. Czekają na swoją walkę.
Siedzę tak przez godzinę, potem dwie. Zasypiam. Nie wiem na jak długo. Po
jakimś czasie budzi mnie Sayanna.
- Obudź
się, Hikari! Obudź się!
Otwieram
oczy. Widzę popołudniowe słońce za oknem. Nieźle sobie pospałam. To przez te
koszmary jestem tak niewsypana. Ale i tak co ja sobie myślałam, żeby przyjść do
Bakugan City i zasnąć sobie na najbliższej ławeczce.
- Co się
dzieje? – pytam słabym głosem.
- Patrz
na ekran!
Spogląda
na ekran zawieszony na ścianie, który pokazuje rozgrywane walki na arenie.
Srebrnowłosa komentatorka, Julie Makimoto, zapowiada właśnie walkę Shuna
Kazamiego z jakimś wojownikiem o imieniu Gary. Pokazują portrety ich obu.
- To
on! – krzyczy mi do ucha Sayanna i pokazuje na rudowłosego wojownika subterry,
który przemierza akurat tym korytarzem, w którym ja jestem. Zmierza w kierunku
wejścia do areny. Do głowy przychodzi mi pewien plan.
- Mam
pomysł, Sayanno – mówię do niej, po czym wstaję i idę za tym Gary’m. Śledzę go.
Idziemy korytarzem, gdzie już zaczyna być co raz mniej ludzi. Gary w pewien
chwili skręca, a ja za nim.
Znajdujemy
się teraz w tym korytarzu, gdzie nikt nas nie widzi, a przed nami są drzwi do
areny, gdzie czeka Shun.
- Hej
ty, Gary! – wołam go. Rudy odwraca się i patrzy dziwnie na mnie.
- A ty
co tutaj robisz? Przepraszam, ale nie mam teraz czasu. Mam teraz walkę – mówi.
- Nie
ty masz teraz walkę, ale ja mam. – Uśmiecham się wrednie pod nosem. Po czym
jednym spojrzeniem oślepiam go. Ten zaczyna zwijać się z bólu. Wtedy ja uderzam go w tył głowy i sprawiam, że traci
przytomność. – Zaszalejmy teraz,
Sayanno. Shun na nas czeka.
-
Jestem gotowa – oznajmia mój Bakugan.
Brama
na arenę otwiera się. Najpierw pojawia się ściana białego światła, dopiero po
chwili widok staje się bardziej wyrazisty. Wchodzę, słyszę upragnione wiwaty
ludzi siedzących na trybunach. Słyszę też komentatorkę, a zaraz potem wiwat
zamienia się w zdumienie.
- Panie
i panowie a o to Ga…. Eeee? A to kto!? To na pewno nie jest Gary! Czy to jakaś
pomyłka? Kim jest ta dziewczyna? Drodzy państwo, mamy tu małe zamieszanie! Wiemy,
że Gary zjawił się dziś w Bakugan City i to on powinien właśnie zjawić się
teraz na arenie. Gdzie on się teraz podział? Długo oczekiwał tej chwili. O!
Właśnie dostałam wiadomość, że dziewczyna ta nazywa się Hikari Misane i jest
zupełnie nową uczestniczką. Dopiero co się zarejestrowała. Co więc tutaj robi?
Dobrze wie, że to nie jej walka. Jeśli zaraz nie opuści areny, zostanie
wyproszona przez ochronę.
Ignoruję
słowa Julie i idę dalej przed siebie. Widzę twarz zszokowanego Shuna. Nie
rozumie tego, co się dzieje. Spodziewał się kogoś innego. Uśmiecham się jeszcze
bardziej.
- Kim
jesteś? – pyta.
-
Hikari, ochrona jest za nami! – oświadcza Sayanna. Patrzę za siebie.
Faktycznie, zbliżają się. Spoglądam znów na Shuna.
-
Shunie Kazami! – wołam. – Wyzywam cię na pojedynek! Jeśli się nie boisz,
staniesz teraz do walki ze mną!
Czuję
przypływ adrenaliny. To jest to! To jest moja chwila!
____________________________________________________
Przepraszam za taki długi czas nieobecności! Nie miałam weny. Na szczęście już wróciła :). Postaram się jak najszybciej nadrobić u was notki! Pozdrawiam :)